[ Pobierz całość w formacie PDF ]Do głowy napływała mi krew, a ucięte ramię szarpał pulsujący ból. Z dziury w pancerzu
wychynął mój miotacz i poszybował w kosmos. Spojrzałem w kierunku Starflasha . Jego
panoramiczny iluminator błyszczał w słońcu jak lustro. Krok po kroku, w zupełnej ciszy, pokonałem
dzielącą mnie od niego przestrzeń. Z wysiłkiem wczołgałem się do kabiny. Wątpię, wy naprawdę
ludzcy ludzie , czy ktokolwiek z was, mając tylko jedną rękę, potrafiłby poradzić sobie z ujemną
grawitacją. Szczerze mówiąc, nie wiem; jak udało się to mnie. Spocząłem w swojskich objęciach
fotela. Przewentylowałem kabinę i zdjąłem próżniowy hełm. Poczułem na głowie ucisk elektrod
kasku.
Zapłon!
Grawitacja zanikła.
Jestem ranny oznajmiłem głośno.
Przejmujemy sterowanie odparł przez radio tubalny głos Milady ego.
VII. Odkrycie prawdy
Leżałem w ciszy (ziemskiej ciszy ta cisza nie ma nic wspólnego z ciszą kosmosu) i w bieli.
Prosto z Emit Second konwertą sanitarną przetransportowano mnie tu, do kliniki w Decksance, bo tu
był doktor Zend, jeden z najlepszych współczesnych implantatologów.
Wdychałem szpitalny zapach i ćwiczyłem swą nową, odzyskaną rękę, która dłużej nie używana,
lubiła cierpnąć.
Zend zapewnił mnie, że cierpnięcie ustąpi, kiedy zregenerują się połączenia. Przebywałem tu od
tygodnia i w tym czasie Wyż z południa rozgonił chmury. Niebo było pogodne, Milady
przeciwnie: na skraju kozetki przycupnął zachmurzony i posępny. Odłożyłem ciążki i spuściłem nogi
na podłogę.
Analizowaliście seans? zapytałem.
Milady pokazał mi swą bezradną minę. Jego szeroka, ogorzała twarz wyrażała więcej aniżeli
słowa.
Gdybym powiedział wam to sam, bez tego hipnotycznego seansu dodałem chyba byście
mi nie uwierzyli.
Szkopuł w tym, że my i tak nie bardzo w to wszystko wierzymy. Podświadomość nie kłamie,
lecz pochodzące od niej informacje mogą być fałszywe.
Pan mnie intryguje.
Dzieje się tak wtedy, gdy produkty zbyt bujnej wyobrazni hipnotyzowanego oddziaływają na
podświadomość albo gdy do podświadomości zostają wyparte treści zdarzeń wprawdzie
autentycznych, ale zinterpretowanych błędnie.
Przypuśćmy, że jestem znowu na tamtym statku. Czuję, że zagraża mi niebezpieczeństwo. Do
kabiny wpada automat z laserem gotowym do pracy. Jestem przekonany, że zaraz wymierzy go we
mnie, więc strzelam. W rzeczywistości jednak automat ten, znając lepiej niż ja sytuację na statku i
wiedząc, jaki jest stosunek Obcych do ludzi, zapłonąwszy raptem małpią miłością do mnie, przybył
mi z odsieczą. Niestety, to, co było ratunkiem, wziąłem za napaść i nawet moja podświadomość
będzie się upierać przy napaści. Czy o to panu idzie?
Poniekąd. Chociaż akurat w tym przypadku wspomniany automat miał wobec ciebie zamiary
wrogie, o czym najdobitniej świadczy twoja ręka.
Dlaczego więc nie wierzycie w pozostałe fakty?
Milady sapnął. Oparł dłonie o uda i wstał z kozetki, ociężale, jak wyłażący z błotnej kąpieli
hipopotam. Wyprostował kości, po czym usiadł z powrotem na tym samym miejscu.
Powiem ci, co myśmy widzieli oświadczył.
Od początku jego wizyty czekałem na te słowa. Komandor zaś zrazu z nowinami zwlekał, jak
gdyby w duchu rozważał, czy nie są one objęte tajemnicą.
Mieliśmy z cyborgiem nieprzerwany kontakt powiedział teraz. Zgodnie z naszymi
przewidywaniami rakietka, po oderwaniu się od twego Starflasha , została wessana przez śluzę.
Zwiatła było tam skąpo, ale kiedy po usunięciu dekompresji do śluzy weszli Obcy, bez trudu
mogliśmy rozróżnić poszczególne sylwetki. Te stwory poruszały się jak& Wiesz, co mi to
przypominało? Pokaz musztry na zwolnionym filmie.
Albo jakby naśladowały ruchy prymitywnych robotów, prawda ? podsunąłem, uderzony
nagle tym podobieństwem. Milady przytaknął i bez zastanowienia kontynuował:
Lewa noga do przodu, a prawa ręka do tyłu i przerwa; potem na odwyrtkę i znów przerwa.
Każdy zwrot ciała zaakcentowany przerwą. Słyszeliśmy także głosy tych istot. Chyba wymieniały
między sobą jakieś uwagi.
Z tego, co pan mówi, wnoszę, że odstąpił pan od swej teorii kosmicznego tropizmu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl