[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ależ nie! - krzyknął przerażony i rozbawiony zarazem. - Skądże znowu!
- To... dlaczego?
- Chcesz usłyszeć inną przyczynę niż ta, że rozwiązłość jest ryzykowna w
dzisiejszych czasach?
Skinęła głową. Nagle poczuła kolejny pocałunek na swoich palcach, a po
nim delikatne skubnięcie, które przyprawiło ją o słodki dreszcz.
- Może dlatego, że czekałem, aż zjawi się ktoś wyjątkowy, ktoś, kto
sprawi, że zrezygnuję ze swoich zasad i rzucę się w wir namiętności.
Przez chwilę z trudem łapała powietrze, lecz natychmiast opanowała
rozszalałe uczucia.
- To bardzo romantyczne - zauważyła - ale pracujemy razem już od
prawie dwóch lat, więc dlaczego ja i dlaczego teraz?
- Może dlatego że to ty dostrzegłaś mnie dopiero teraz? W tej samej
chwili rozległ się znienawidzony pisk pagera.
- Dopiero teraz?! - Roześmiała się i uwolniła dłoń z jego uścisku. Zanim
się zorientował, już otworzyła drzwi. - Dobre sobie!
- 91 -
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
W ostatnich latach Hannah zauważyła, że przestała lubić święta Bożego
Narodzenia. To taka zdecydowanie rodzinna pora, a ona nie ma z kim jej
świętować.
Zanosiło się, że w tym roku będzie smutniej niż kiedykolwiek, ponieważ
Laura i Polly były kompletnie pochłonięte nowymi związkami.
Hannah była z siebie bardzo dumna, proponując, że wezmie lwią część
świątecznych dyżurów, umożliwiając w ten sposób koleżankom spędzenie
wolnych dni w rodzinnym gronie. Gdyby jednak wiedziała, że Leo powziął taką
samą decyzję, zapewne inaczej przyjęłaby ich wdzięczność.
- Problem w tym, że nie wiem, czy mam sobie życzyć spokojnych świąt
na dyżurach, bo wtedy Leo mnie zamęczy, czy urwania głowy, bo wtedy na
pewno się postara, żebyśmy byli nierozłączni - pożaliła się Laurze i Polly, kiedy
przeczytała rozkład dyżurów w okresie Bożego Narodzenia.
Jej dylemat rozbawił koleżanki.
- Na pewno jest coś, czego powinnaś się obawiać - zauważył Wolff, który
był świadkiem ich rozmowy.
- No, czego? - jęknęła.
- Zemsty Seksownej Samanthy - wyjaśnił. - Będzie bardzo
niezadowolona, że spędzasz tyle czasu z mężczyzną jej marzeń.
- Jeżeli uważa mnie za godną rywalkę... - powiedziała, czując bolesne
ukłucie w sercu. - Nie ma atrakcyjniejszej dziewczyny w całym szpitalu.
- Owszem, jest atrakcyjna - przyznał Wolff, po czym nagle zajęczał,
ponieważ Laura dała mu porządnego kuksańca w bok. - Przyznam, że czasami
aż się boję, że Leo jej ulegnie.
- Komu? - zapytał męski głos.
- 92 -
S
R
Leo właśnie wszedł do pokoju i natychmiast utkwił spojrzenie w Hannah,
jakby nikogo więcej tam nie było. Sprężystym krokiem szedł ku niej, po drodze
pochylając się pod świąteczną dekoracją, którą ktoś już zdążył zawiesić.
- Jeżeli masz na myśli tę oto kobietę... - objął Hannah swobodnym gestem
i pocałował w głowę - to ulegnę jej wdziękom w każdej chwili. Wystarczy, żeby
kiwnęła palcem. Już jej to powiedziałem - oznajmił zebranym.
Patrzył na nich tak niewinnie, jakby to był zwyczajny żart, na który cała
grupa zareagowała śmiechem. Tylko Hannah wiedziała, jak bardzo nieszczera
jest jej radość.
- Wierzysz w zasadę: do trzech razy sztuka? - zapytał Wolff, sadzając
sobie Laurę na kolanach i otaczając ją ramionami tak ciasno, jakby ciągle nie
mógł się nią nacieszyć. - Nie załapałeś się za pierwszym razem, kiedy Polly
znalazła Prince'a...
- I kiedy ja upolowałam Wolffa - przerwała mu Laura z rozbrajającym
uśmiechem, po czym złożyła głośny pocałunek na jego policzku.
- Uważasz, że tylko dlatego do niej się zalecam? - Leo patrzył na nią
wymownie, prowokując do odpowiedzi.
- Jeżeli mamy trzymać się bajek i mądrości narodu - zaczęła - to może się
okazać, że została tylko Piękna i Bestia.
- Uważaj na moje ego! - ostrzegł ją ku ogólnej radości przyjaciół.
Wspominając pózniej tę rozmowę, uprzytomniła sobie, że dzięki niej na
oddziale zapanowała bardzo przyjazna atmosfera. Wiele koleżanek z oddziału
nagłych wypadków spieszyło Hannah na ratunek, gdy zaloty Lea stawały się nie
do zniesienia.
Zaczęło się od jemioły.
Była to jedna gałązka z dwiema przezroczystymi jagodami, ale gdy tylko
ktoś ostrzegł Hannah, gdzie akurat wisi, Leo już przenosił ją w inne miejsce, by
tam zaskoczyć Hannah i skraść jej kolejnego całusa.
- 93 -
S
R
Nie byłoby to takie straszne, gdyby tak bardzo nie pragnęła tych
pocałunków, bo każdy z nich przeszywał ją dreszczem pożądania.
Cholera, kocha tego mężczyznę, a on kusi ją tym, czego ona musi się
wyrzec.
Niemal z ulgą przyjęła wiadomość, że w sylwestrowym zamęcie w
centrum miasta doszło do bijatyki.
Nie będzie już czasu na pocałunki pod jemiołą, ponieważ cały oddział
miał pełne ręce roboty przy poszkodowanych, których było tylu, że oddział
przypominał pole bitwy.
Oprócz większej niż zazwyczaj liczby pijanych oraz osób w stanie szoku
lub histerii, czekali na przywiezienie kilkunastu ofiar w cięższym stanie, w tym
dwóch z podejrzeniem pęknięcia czaszki.
Oddział ruszył do pracy jak dobrze naoliwiona maszyna: przede
wszystkim już na wstępie specjalny zespół przeprowadzał selekcję rannych.
- Dobrze, że pracujemy w systemie świątecznym - mruknęła Tina,
pospiesznie sprzątając gabinet na przyjęcie kolejnego pacjenta.
Wprawa, z jaką uwijała się po gabinecie, była najlepszym dowodem
postępów, jakie poczyniła przez trzy miesiące.
- Masz rację - zauważyła Hannah, uzupełniając zapas środków
opatrunkowych. - Przynajmniej mamy pewność, że nie trzeba będzie
odwoływać wcześniej wyznaczonych zabiegów ani operacji.
Ledwie to powiedziała, do gabinetu przywieziono półnagiego mężczyznę.
Twarz miał całą we krwi, skołtunione, skrwawione włosy.
- Dostałem butelką - oznajmił pijackim głosem, tocząc wściekłym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Szablon by Sliffka (© W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł)