[ Pobierz całość w formacie PDF ]zapytała, czego się napijemy.
Ja poproszę tylko wodę z cytryną powiedziała Eden.
Zawahałem się. Julie była niska i krągła, tuż po trzydziestce.
Miała kasztanowate włosy. Pracowała tu od wielu lat i znała mnie
z czasów, kiedy mówiłem. Jeśli się odezwę, dozna szoku. Zacznie
mi zadawać pytania, na które nie będę umiał odpowiedzieć.
A dla ciebie to co zwykle, Carter? zapytała.
Zwykle zamawiałem kufel piwa z małego lokalnego
browaru, ale tym razem chciałem zamówić wino, żeby Eden trochę
się rozluzniła. Spojrzałem na nią.
Masz ochotę na wino? Albo na piwo?
Julie rozdziawiła usta i wybałuszyła na mnie oczy.
Eden pokręciła głową.
Nie, ja& nie. Dziękuję. Woda wystarczy. Ale jeśli ty masz
ochotę, to się nie krępuj.
Odwróciłem się do Julie.
W takim razie cola.
Carter odezwała się z niedowierzaniem kelnerka. Ty&
ty mówisz.
Wzruszyłem tylko ramionami, co w ostatnim czasie było
moją typową reakcją.
Tak. Chyba w końcu miałem coś do powiedzenia.
Julie skinęła głową, wiedząc, że kryje się za tym coś więcej,
ale ponieważ była profesjonalistką, nie zadawała więcej pytań.
Zerknęła z namysłem na Eden i poszła przygotować nasze napoje.
Nie pijesz alkoholu? spytałem.
Eden pokręciła głową, bawiąc się kawałkiem taśmy
przytrzymującej sztućce w serwetce.
Nie. Na razie nie.
Kolejna tajemnicza odpowiedz, w której kryła się jakaś
zawoalowana sugestia. Mimo wielkiej chęci, postanowiłem nie
ciągnąć jej za język i pokiwałem tylko głową.
Jadłaś tu kiedyś?
Nie, tylko w barze. Ale robię zakupy w sklepie parsknęła.
Nie wiem, co bym bez niego zrobiła. To by było strasznie
upierdliwe, gdybym za każdym razem, kiedy czegoś potrzebuję,
musiała jezdzić do miasta.
Pokiwałem głową.
W pełni się z tobą zgadzam.
No to co tu dają dobrego?
Wszystko. Ja jednak zwykle zamawiam burgera.
Julie przyniosła nasze napoje i przyjęła zamówienie: dwa
burgery. Kiedy się oddaliła, Eden odetchnęła głęboko i spojrzała na
mnie.
Chciałam ci podziękować za&
Przestań mi ciągle dziękować przerwałem jej. To
zaczyna się robić irytujące. Uśmiechnąłem się, obracając swoje
słowa w żart. Choć nie do końca nim były.
Nie dałeś mi skończyć. Chciałam powiedzieć, że dziękuję
za to& że nie jesteś wścibski.
Wścibski?
Rozwinęła serwetkę i zaczęła się bawić sztućcami, wsuwając
ostrze noża między ząbki widelca i próbując ustawić sztućce
pionowo. Nie patrzyła na mnie.
Tak. Wścibski. Miałeś wiele okazji, żeby próbować
dopytywać się o różne rzeczy. Ale tego nie zrobiłeś. Doceniam to.
Aha. No cóż, chyba każdy z nas ma jakąś historię.
Ty też. To nie było pytanie, raczej logiczny wniosek.
Zgadza się. Napiłem się coli.
Zapadła długa cisza niezręczna i pełna napięcia. Byłem
pewny, że każde z nas myśli o swojej przeszłości, o historiach,
które zachowuje tylko dla siebie.
Byłem żonaty wypaliłem nagle.
Eden z zaskoczenia upuściła sztućce na stół.
Byłeś? W jej zielonych oczach malowało się współczucie
i ciekawość.
Zamieszałem rurką colę, grzechocząc kostkami lodu o
szklankę.
Tak. Byłem. Poczułem, że słowa same wypływają mi z
ust i że nie jestem już ich w stanie zatrzymać. Nie wiedziałem,
dlaczego opowiadam o swoim największym, najpotworniejszym
bólu kobiecie, którą ledwo znam. A jednak to właśnie robiłem.
Byliśmy małżeństwem tylko przez rok. Moja żona była w ciąży.
Poroniła.
Eden wpatrywała się niepewnie w moje oczy.
O Boże& Carter. Tak mi przykro.
Znalazłem ją. W& w wannie. Jezu Chryste. Dlaczego jej
o tym mówiłem? Czułem ucisk w piersi, bolało mnie serce, piekły
oczy. Zamrugałem i zacisnąłem dłonie. Byłem w pracy. %7łona
mówiła mi wcześniej, że kiepsko się czuje. Prosiła, żebym wziął
sobie wolne. Ale ja chciałem skończyć zlecenie: robiłem kuchnię
dla takiego jednego bogatego gościa. Wszystko było już prawie
gotowe i chciałem skończyć, zanim dziecko przyjdzie na świat.
Zostało mi tylko kilka miesięcy pracy, byłem po prostu&
zafiksowany. Na tej kuchni. Na tym, żeby ją skończyć. Wyszedłem
rano do pracy, chociaż wiedziałem, że powinienem zostać w domu,
z Britt. Ale nie zostałem. Wróciłem pózno. Po siódmej. W zasadzie
bliżej ósmej. W domu było cicho. Zbyt cicho. Wiesz, o czym
mówię? Kiedy nagle po prostu wiesz, że coś jest nie tak?
Eden skinęła głową.
Wiem odpowiedziała zachrypniętym głosem.
To była właśnie taka cisza. Zawahałem się, oblizałem
wargi i przełknąłem z trudem ślinę. Brittany kochała muzykę. W
ciągu dnia zawsze gdzieś coś grało. I-pod, wieża, radio w
samochodzie. Telewizor. Albo sama śpiewała. Kiedy więc po
powrocie z pracy w domu było& ciemno i cicho, wiedziałem.
Wiedziałem, że coś się stało. Zawołałem ją, ale nie odpowiedziała.
Ale nagle& nagle ją usłyszałem. Jej szept. Wołała mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl