[ Pobierz całość w formacie PDF ]wykorzenienie grzechu w świecie. Poświęciliśmy się z całym entuzjazmem usuwaniu głodu,
bezrobocia, różnych chorób, analfabetyzmu... Doskonale! Są to wszystko przedsięwzięcia
wypływające ze współczucia. Domaga się tego od nas miłość chrześcijańska. Jeśli pozostajemy
niewrażliwi wobec cierpień czy kalectwa naszego brata, całe nasze przepowiadanie pozbawione
jest sensu, ponieważ w naszych sercach nie ma miłości Chrystusa. Nie możemy jednak
zapominać, że podejmując się tych chwalebnych dzieł dotykamy tylko symptomów, a tymczasem
musimy dotrzeć do przyczyn, do korzeni. Zrodek uśmierzający usunie ból, którego zródłem jest
rak, nie usunie jednak samego raka. Podobnie usuwanie głodu, chorób czy analfabetyzmu nie
zlikwiduje egoizmu, będącego korzeniem wszelkiego zła, na co wskazuje przykład wielu krajów
na Zachodzie, gdzie rozwiązano niektóre z tych problemów. Czyż jednak mieszkańcy tych
krajów są bardziej szczęśliwi, bardziej bezinteresowni, czy bardziej się kochają? Czy
66
rzeczywiście w tych krajach jest mniej cierpienia niż w innych zakątkach świata? Osiągnęliśmy
niewiele, jeśli dotychczas nie przeciwstawiliśmy się problemowi egoizmu i grzechu. Aatwiej nam
teraz zrozumieć, dlaczego Jezus wydawał się zwracać tak mało uwagi na problemy społeczne i
polityczne swoich czasów, a przykładał taką wagę do grzechu i przebaczenia grzechu. Pewien
seminarzysta, zatroskany bardzo problematyką społeczną i pracujący pośród uciekinierów z
Bangladeszu, wrócił z tego miejsca nędzy i opuszczenia i zwierzył mi się: Uświadomiłem sobie,
że największym złem na świecie nie jest to, że człowiek umiera z głodu. Oczywiście, jest to
straszna śmierć, zdaję sobie jednak sprawę, że w równie strasznych okolicznościach umierają
ludzie w krajach dobrobytu na raka, gdzie współczesna medycyna nie może sobie poradzić z
problemem bólu i cierpienia. Nie, tragedią nie jest cierpienie spowodowane śmiercią głodową,
lecz niewrażliwość i obojętność tych, którzy mogliby zaradzić śmierci głodowej swych braci, a
jednak tego nie czynią . Straszna rzeczywistość egoizmu i grzechu! Powszechnie uważa się dziś,
że apostolat społeczny to praca tych, którzy troszczą się bezpośrednio o polepszenie warunków
życia ludzi biednych i o wykorzenienie niesprawiedliwości społecznej. Rzadko myślimy, że
apostolatem społecznym może być również obecność kapłana w konfesjonale albo głoszenie
słowa Bożego. Przestajemy rozumieć, jak ważne jest pojednanie grzeszników z Bogiem. Czyż
nie jest to często powód kryzysu tożsamości kapłanów, o którym mówiłem na początku tych
rekolekcji? Często jest to kryzys powierzchowności. Rodzi się on z przekonania, że pierwszym
zadaniem księdza we współczesnym świecie jest zaangażowanie. I pojmuje się to
zaangażowanie w sensie rewolucyjnym, politycznym i społecznym. Zgodnie z tymi kryteriami
Jezus był zupełnie niezaangażowany . Nie sprawiał nigdy wrażenia, że w pierwszym rzędzie
zajęty jest społecznymi i politycznymi problemami swojej epoki. Na odwrót: nie pozwalał się w
nie wciągnąć. Podobnie jak Jezus, kapłan w dzisiejszych czasach powinien się przede wszystkim
troszczyć o głoszenie Dobrej Nowiny. Niech angażuje się, jeżeli tylko może, w dziedzinie
wychowania i sprawy społeczne. Niech jednak nie przestaje mówić ludziom o nawróceniu,
wzywając ich, by uważali się za grzeszników i przyjęli bezinteresowną miłość Boga.
Przypominam sobie słowa Johna Wesleya, założyciela metodystów: Dajcie mi stu ludzi, którzy
pragną jedynie Boga i boją się tylko grzechu, a wstrząsnę bramami piekieł i na ziemi zapanuje
królestwo Boże . Słowa te mogą stać się przedmiotem bardzo owocnej modlitwy. Trwając w
obecności Bożej, sporządzcie sobie listę tego wszystkiego, czego pragniecie. Czy Bóg widnieje
na pierwszym miejscu? Sporządzcie też listę tego, czego się boicie i co odrzucacie. Postawiliście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkajaszek.htw.pl